niedziela, 30 listopada 2014

Boeuf Bourguignon a la maison z puree z ciecierzcy


Kocham to danie!
Niesamowite jest to, że trudność tego dania nie pozwalała mi się przełamać, by je przyrządzić.
Mam już za sobą kilka razy i za każdym jest coraz lepsze, bardziej wykwintne, aromatyczne.
Pierwszy raz widziałem jak robi je Julia Child - moja idolka jeszcze sprzed filmu Julia i Julia.
Mam jej książkę w domu, niestety po angielsku z ich miarami, więc samo tłumaczenie dla swoich potrzeb zajmuje sporo czasu, no ale się udało, bo jakby nie było jest wyśmienite.
Sposobów na zrobienie tej wołowiny jest wiele. Najlepszy jest ten klasyczny - w moim wydaniu z aromatycznymi borowikami.


Do sedna; potrzebujemy:
-około kilograma wołowiny, najlepsza byłaby polędwica, ale koszt samego mięsa jest ogromny u mojego rzeźnika ok 140zł za kg, a trzeba niestety zamówić cały kawał, który ma znacznie więcej niż kg; dlatego dobry będzie antrykot, rostbratel, albo rumsztyk
-włoszczyzna: kilka średnich marchewek, seler, pietruszka, kilka małych cebulek szalotek
-wino, najlepiej burgundzkie, czerwone ja używam półwytrawnego
-borowiki; ja mam mrożone, mogą być suszone
-świeży tymianek, sól, pieprz, liście laurowe
-mąka pszenna
-masło
-limonka
-ciecierzyca
-kolendra, ew. natka pietruszki


Mięso kroimy na duże kawałki ok 5 cm. Osuszamy ręcznikiem papierowym. Opruszamy z każdej strony mąka. Solimy.
Klarujemy masło ok pół kostki - w końcu to kuchnia francuska - podsmażamy z każdej strony przez dwie minuty, delikatnie ściągamy z patelni.
Na ten sam tłuszcz wykładamy pokrojone grubo warzywa, podsmażamy przez kilka minut.
Warzywa z zawartością patelni przekładamy do garnka, który może być umieszczony w piekarniku, do warzyw dokładamy mięso, zalewamy winem,  na tyle by płyn pokrył zawartość. Dodajemy tymianek, liście laurowe, sól i pieprz, doprowadzamy do delikatnego wrzenia.
Wkładamy na 2,5h pod przykryciem do piekarnika w temperaturze 180 przez pierwsze pół h, a potem 160 stopni.


Namoczoną od min. 12h ciecierzycę gotujemy do miękkości w osolonej wodzie z łyżeczką masła.
Odcedzamy, zagniatamy, dodajemy sklarowaną cebulę z masłem, pieprz i skórkę z limonki i posiekaną kolendrę. Przeciskamy przez praskę do ziemniaków lub grubsze sito.
Rewelka!


Fetta di salmone z awokadowym serkiem i miękkim zapieczonym jajkiem.

Nadeszła niedziela, mój dzień. Wolny od obowiązków, pełen relaks z czasem spędzonym z rodzinką.
Jak w każdą niedzielę robimy śniadanie na bogato. Najpierw biegam, szybki prysznic, a potem skok do kuchni. Dziś centralnym punktem w menu śniadaniowym będzie łosoś zapiekany z jajkiem i sałatka porowa.

Jakich składników potrzebujemy:
-łosoś wędzony na ciepło
-serek chudy zmielony
-śmietana 18%
-masło
-awokado
-parmezan
-jajka
-sól, pieprz
-koperek
-dowolne pieczywo żytnie
-oliwa
-świeże zioła, np. tymianek z miętą.
Serek łączymy z kawałkiem posiekanego awokado, koperkiem, łyżką śmietany i pieprzem.
Kokilkę smarujemy masłem, wykładamy łososiem pokrojonym jak do carpaccia; na dno dodajemy dwie łyżki serka, wbijamy jajko, solimy delikatnie, posypujemy parmezanem.
Wstawiamy do piekarnika na 180 stopni na 16 minut w kąpieli wodnej (kokilki wkładamy do naczynia z wodą, tak by płyn przykrywał 2/3 wysokości kokilki). Dla uzyskania ściętego żółtka, zostawiamy w piecu do 20 minut.
Pieczywo podgrzewamy w opiekaczu, skrapiamy oliwą i posypujemy małą ilością parmezanu i świeżych ziół.

Sałatka porowa.
Będziemy potrzebować:
-por, część biała
-groszek zielony
-ser edamski
-pieprz, sól
-jabłko

Por siekamy na wiórki, zagniatamy mocno w garści, na grubej tarce trzemy jabłko i ser, dodajemy groszku. Mieszamy z łyżką majonezu i łyżką jogurtu naturalnego. Dodajemy szczyptę soli i pieprzu.
Smacznego!


piątek, 28 listopada 2014

Zapiekana wołowina pod kołdrą z puree z kapustą włoską

Dziś był okropnie ciężki dzień. Rano odwożąc Pabla do przedszkola, zamiast najpierw pojechać zatankować, wybrałem drogę bezpośrednio do przedszkola. I to był mój błąd. Stanąłem i przez to wszystko się posypało. Cały dzień i wszystkie plany poszły do lamusa.

Te kulinarne też, dlatego dziś coś na szybko.

Składniki:
-0,5kg wołowiny mielonej
-1,5kg ziemniaków
-masło
-kapusta włoska ćwiartka
-szczypiorek, tymianek, czosnek niedźwiedzi, sól, pieprz
-białe wino półwytrawne
-śmietana 12%
-mleko
-mozzarella
-parmezan
-pomidory koktajlowe

Ziemnikaki gotujemy. Zagniatamy dodajemy łyżkę śmietany, masło i mleko; przecieramy na peere.
Kapustę drobno siekamy. Zasmażamy na maśle, podlewamy winem. Gdy odparuje solimy, pieprzymy i dodajemy szczypiorek.
Tak przygotowaną łączymy z peere.
Na patelni szklimy cebulę. Dodajemy pieprz i sól, wrzucamy mięso. Posypujemy sporą szczyptą czosnku niedźwiedziego i tymianku. W razie potrzeby dosalamy.
Naczynie do tarty smarujemy masłem. Wykładamy mięso, przykrywamy peere. Układamy plastry mozzarelli i posypujemy parmezanem.
Na górze układamy pomidory koktajlowe.
Zapiekamy w 180 stopniach przez 30-40 minut.

Gotowe!


środa, 26 listopada 2014

Risotto grzybowe z szafranem i grillowanym czerniakiem.

Dobre risotto nie jest złe. Ja najbardziej lubię grzybowe. Zresztą lubię chyba wszystko co jest z grzybami.
Taki muchomor ze mnie.

Połączenie grzyby - ryba mogłoby wydawać się troszkę dziwne jednak, wierzcie mi, szafran i właśnie te dwa smaki czynią eksplozję w ustach,


działamy!


Co nam jest potrzebne:
-filet z czerniaka
-oliwa
-masło
-suszone borowiki
-szafran
-pieprz, sól, tymianek, oregano, mięta cytrynowa
-ryż arborio
-wino białe półwytrawne
-parmezan


Grzyby zalewamy wrzącą wodą. Odstawiamy na 15 minut, odcedzamy i nie wylewamy wywaru.


Drobno posiekaną cebulę szklimy na maśle. Dodajemy posiekane grzyby. Smażymy kilka minut.
Wrzucamy na patelnię ryż, zostawiamy na średnim ogniu, aż stanie się transparentny. Solimy i pieprzymy.


Dolewamy szklankę wina, przykrywamy pokrywką, czekamy, aż w ryż wniknie płyn. Mieszamy, wlewamy wywar z grzybów i czynność powtarzamy do czasu, aż ryż będzie na ząb. Możemy wspomóc się bulionem-ja zawsze mam zamrożony, wcześniej przygotowany bulion. I tak samo jak z winem i wywarem czekamy, aż ryż zmięknie.


Gotowy ryż odstawiamy dodajemy solidną porcję masła i sera - energicznie mieszamy. Posypujemy szafranem. Mieszamy.


Rybę nacieramy oliwą, solą, tymiankiem, oregano i miętą. Smażymy na patelni grillowej.

Gotowe!



Panini.

Dziś na śniadanie zrobiłem coś szybkiego,  niewymagającego większych umiejętności, ale za to po "włoskiemu"; a chyba najważniejsze jednak że pyszne, zdrowe i pożywne.

Wersja moja ze zdrowa żytnią bułką, ekstra porcją rukoli, cykorii i papryki.

Do wyżej wymienionych potrzebujemy jeszcze:
mozzarellę, oliwę, jogurt naturalny, majonez.

Sos: majonez, papryka - świeża obrana i drobno starta - jogurt, sól.
Pieczywo przekrawamy, podgrzewamy w opiekaczu, skrapiamy oliwą, wykładamy ser i dodatki.

Smacznego!


wtorek, 25 listopada 2014

Homo stworki pączusiowe.

Ale czad!

Niesamowite jest to jak działa nasz mózg w połączeniu z kubkami smakowymi. Ni stąd ni zowąd przyszedł mi smak na coś, co ostatni raz robiłem w drugiej klasie liceum. Pamiętam dokładnie, bo grupą kilkunastu osób urwaliśmy się z lekcji i poszliśmy do mnie, gdzie właśnie to zaserwowałem. Później ja miałem czad w domu.
Ciekawe, czy ktoś to pamięta?

Pączki na serku homo;)
-3 jajka
-1,5 szklanki mąki
-1/2 laski wanilii
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-słodkie rozpuszczalne kakao
-2 serki Danio;

Jajka ubijamy,  dodajemy serki i po połączeniu dorzucamy stopniowo przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i ziarnkami wanilii.
Na głęboki, rozgrzany olej za pomocą dwóch łyżek wykładamy niedbale ciasto-powstaną świetne stwory;)
Jak się ze złoci, wyciągamy na ręcznik papierowy, a następnie obtaczamy w cukrze trzcinowym lub kakao.

Cud, miód i orzeszki!

Mezze penne rigate z pieczarkami, grillowanym paprykowym kurczakiem i winnym ogórkiem.

Kolejny sympatyczny dzień; Pablo po niemal dwóch tygodniach w przedszkolu, a tu już dzwonią, że znowu chory. Tym razem blady, z bolącym brzuszkiem i ogólnie nie w sosie.
Uziemiony w domu z wykasowanymi na dziś planami, włączyłem, bąblowi leżącemu na kanapie, pod kocykiem w kolorze blue, drugą część Smerfów. Nie zliczę ile razy to już widział, straciłem rachubę przy 44 razie.

A ja do kuchni.

Dziś będzie filet z kurczaka, jeszcze do końca nie wiem w jaki sposób go zrobię, ale użyję:
-pierś z kurczaka podwójna
-ogórek zielony
-papryka mielona czerwona słodka wędzona
-czosnek
-sól, pieprz
-oliwa
-por część biała
-masło
-pieczarki
-ocet balsamiczny
-koperek świeży
-makaron mezze penne rigate
-ocet jabłkowy
-dowolny starty ser podpuszczkowy, twardy, dojrzewający

Mięso kroimy w duże kostki, marynujemy w papryce z pieprzem, oliwą, solą i czosnkiem.
Odkładamy do lodówki.

Na roztopione na patelni masło wrzucamy, ściskając mocno w garści, posiekany na wiórki por.
Szklimy, solimy i pieprzymy, dodajemy kilka kropel octu balsamicznego.
Pieczarki kroimy na cztery - sześć części, wrzucamy na patelnię, dodajemy łyżkę masła i przykrywamy pokrywką. Zostawiamy na najmniejszym ogniu na 10 minut.
Odstawiamy pokrywkę i ustawiamy na największym palniku co chwila podrzucając patelnią, aż grzyby zbrązowieją.

Rozgrzewamy patelnię grillową, bez użycia tłuszczu wrzucamy mięso, jak się zrumieni będzie gotowe.

Ogórek zielony kroimy na cztery części wzdłuż i obieraczką każdą z nich tniemy na długie cieniutkie plastry. Jeżeli jest mało zbity wykrawamy gniazda nasienne, by nie było zbyt dużo wody.
Marynujemy w soli i koperku.
Po 15 minutach doprawiamy dosłownie trzema kroplami octu i kropelką oliwy. 

Makaron gotujemy w wodzie z kroplą oliwy i solą.
Po ugotowaniu (10-12minut), makaron odcedzamy i wrzucamy na patelnię z pieczarkami; mieszamy potrząsając patelnią, posypujemy małą ilością sera.  

Smacznego!

poniedziałek, 24 listopada 2014

Francuskie tosty z jajkiem sadzonym, na rukoli z sosem paprykowym.

Och jak ja lubię takie śniadania, tym bardziej, że zdarzają się tak rzadko.
Nie licząc wystawnego, rodzinnego w niedzielę, które przypomina trochę śniadanie z hotelu, od poniedziałku do soboty, w moim porannym menu króluje owsianka na ciepło z jakąś smakową Activią.

Dziś synuś zrobił niespodziankę i nie poszedł do przedszkola
-z sarkazmem i ironicznie napisał-
Z chorym bąblem zostałem ja, więc mogę się trochę wyżyć kulinarnie. Czując jeszcze wczorajsze tagliatelle (chociaż już zęby myłem trzy razy), postanowiłem zjeść coś co będzie trzymało do późnego popołudnia, no może z pomocą jakiegoś jabłka ok 13.

Od dwóch miesięcy po zrzuceniu 41 kg trzymam się wagi, staram się jeść regularnie dostarczając odpowiednich proporcji tłuszczu, węglowodanów i białka. Stad bardziej dietetyczna wersja na moim talerzu.

Co potrzebujemy.

-ser w plastrach-dowolny; ja używam cheddara
-szynka, najlepiej konserwowa
-rukola, cykoria
-sól, pieprz
-jajko z nr 1 z przodu!; do ciasta sobie używajcie trójek, ale pomyślcie, przecież nie przetwarzacie tego i na dodatek ma być lejące żółtko...trójka fe!
-chleb żytni-razowy w formie tostowej
-majonez Kielecki; wiele majonezów przejadłem, ale ten jest najbardziej zbliżony w smaku do własnego
-jogurt grecki
-papryka konserwowa

Sos:
łyżeczka majonezu, łyżeczka jogurtu, kawałeczek obranej i posiekanej papryki konserwowej szczypta pipeprzu - mieszamy i gotowe.

Dwie kromki chleba (i tu wersja bardziej dietetyczna), zamiast na maśle rumienimy w tosterze.
Jedną z nich smarujemy sosem. Na drugiej kładziemy plaster żółtego sera, czekamy aż zmięknie i  układamy na nim plaster szynki.

Klarujemy masło na patelni. Ustawiamy najmniejszy ogień.

Jeżeli macie duże jajka i chcecie, by powierzchnią przykryły tylko tosta, to aby białko zachowało swój kształt po wbiciu na patelnię, możecie wbić surowe jajko do mniejszego kieliszka, ograniczając ilość białka. Jakoś to dziwnie napisałem, ale chyba wiadomo co i jak.

Przelewamy jajko z kieliszka na patelnię.
Pieprzymy, solimy. Nie podważajcie białka. Ono się samo zetnie i  samo odejdzie z patelni i w ten sposób nie zniszczycie uzyskanego pierwotnie kształtu. Po chwili ustawiamy na najwyższy ogień. Białko ma być ścięte, a żółtko płynne.

Komponujemy kanapkę
Zamykamy uzyskaną kanapkę. Mamy: kromkę, sos, szynkę, ser, kromkę. Na górze kładziemy kolejny plaster sera. Wykładamy nasze jajko.
Rozgrzewamy patelnie - idealne będzie masło palone - nada świetnego aromatu. Wkładamy kanapkę na patelnię i na średnim ogniu podpiekamy. Wykładamy na przygotowany talerz.

Komponujemy talerz
Na talerzu okładamy rukolę i cykorię, względnie inną sałatę, grunt, by była to sałata strzępiasta.
Kropimy sosem.

Ale pycha!


niedziela, 23 listopada 2014

Tagliatele al nero di sepia w sosie serowym z kurkami.

      Dziś był pracowity dzień. Dopiero co wróciłem do domu, a że nic specjalnego nie było, to postanowiłem wykorzystać to,  co lodówka miała.
     Już dawno kupiłem ten makaron, ale jakoś nie było okazji do wykorzystania go w żadnym daniu.

Zaczynamy.

Znalazłem:
-makaron z atramentem mątwy
-szalotkę
-kurki
-ser edamski topiony
-starty parmegiano regiano
-sól, pieprz, ocet jabłkowy
-śmietana 12%
-masło

     Masło klarujemy, szklimy posiekaną szalotkę. Dorzucamy posiekane kurki, pieprzymy, solimy, podlewamy łyżeczką octu. Gdy ocet odparuje dodajemy topiony ser, gdy składniki się połączą zdejmujemy z ognia dodajemy śmietany. Mieszamy.
Ugotowany w kropli oliwy z solą makaron odcedzamy i wrzucamy na patelnię. Ponownie zapalamy ogień. Posypujemy parmezanem. Mieszamy wstrząsając patelnią. Wykładamy na 
talerz.
Smacznego!

piątek, 21 listopada 2014

Tażin z polędwicą z dorsza w pomidorach z mleczkiem kokosowym.

Dziś będzie coś wyjątkowego. Ryba.
Nie dlatego, ze piątek mamy, bo ten nasz polski zwyczaj jakoś do mnie nie przemawia i z chęcią też wrzuciłbym na ruszt stek wołowy, ale dlatego, że właśnie na taaaką rybę przyszła ochota.

Tażin - taki specjalny, bo całkowicie różny od oryginału, robiony w warunkach domowych, pyszny pomidorowy, z nutą orientu...błogo na języku.

Pierwszy raz robiłem go kilka tygodni temu, jak zwykle wyszło coś z niczego, ale słowa uznania mego największego krytyka - żony - przerosły nawet moje oczekiwania.

To do dzieła.

Tażin rybny w sosie pomidorowym z porem i mlekiem kokosowym.

Co potrzeba:
-ryba; ostatnio robiłem z Czerniakiem, ale dziś mam polędwicę z dorsza, która już pięknie się marynuje w lodówce, a że Czerniak z dorszowatych jest, to jak najbardziej zwykły dorsz ujdzie
-oliwa. I tu taka uwaga; oliwa jest zawsze z oliwek, więc niepoprawnie jest stwierdzenie "oliwa z oliwek". Różny to może być olej (rzepakowy, słonecznikowy, sezamowy itp. itd.)
-sól, pieprz
-świeży tymianek, świeża mięta pieprzowa
-mleczko kokosowe
-limonka
-pomidory z puszki
-pomidory przetarte; ale nie przecier pomidorowy!; to mają być, najlepiej malinowe, 4 duże pomidory starte na drobnej tarce, a potem przez sitko jeszcze przetarte.
-cebula czerwona, szalotka, por, czosnek polski
-imbir świeży
-ryż; do wyboru ja mieszam brązowy z dzikim, chociaż dziś chyba będzie biały;-)
-kurkuma
-oliwa
-sos rybny; dwie łyżki
-ocet z wina musującego (łyżeczka) + gruszkowy, albo jabłkowy (łyżeczka); opcjonalnie samo wino białe półsłodkie
-suszone papryczki chilli 

Ryba w marynacie.
Kawałki ryby solimy, podlewamy oliwą, posypujemy tymiankiem oraz miętą i skraplamy sokiem z limonki. Przykrywamy i wkładamy na godzinę do lodówki.

Patelnie rozgrzewamy, skrapiamy oliwą. Posiekaną cebulę, por szklimy. Sól, pieprz, starty imbir i czosnek wrzucamy na patelnię i po minucie skrapiamy octem. Czkamy, aż się zredukuje. Wrzucamy pomidory z puszki, zalewamy przecierem pomidorowym - przykrywamy. po 10 minutach wlewamy małą puszkę mleczka kokosowego. Przyprawiamy tymiankiem i sosem rybnym. Gotujemy ok 10 minut. Wrzucamy rybę i od tej chwili NIE MIESZAMY. Ryba ma być na wierzchu sosu, dosłownie ma się udusić, wystarczy jej 3-5 minut, by była idealna.

Ryż gotujemy w wodzie ze szczyptą kurkumy i łyżką oliwy.

Podajemy na kopcu ryżu.
Smacznego ;-)



czwartek, 20 listopada 2014

Takich dwóch, jak nas trzech, to nie ma ani jednego.

Intrygująco mogłoby się wydawać.
Sprawa prosta - przeciwieństwa się przyciągają, a moja druga połowa przyciąga się do mnie już od ponad dziesięciu lat. Różni nas wiele, czy więcej łączy to sprawa do dyskusji.
Dlatego dziś coś lekkiego, pysznego i eklektycznego, i to w dwóch wersjach.

Pierwsza dla żony
Tortilla z łososiem i awokado w sosie koperkowym.
-łosoś wędzony na zimno
-awokado pokrojone w drobną kostkę
-koperek
-śmietana 18%
-jogurt naturalny
-ogórek zielony
-sałata
-owoc granatu
-oliwki
-migdały
-limonka

Druga dla mnie i Pabla (mojego pierworodnego)
Tortilla z wątróbką w sosie własnym z nutą śmietanki i glazurowaną szalotką 
-wątróbka drobiowa 20-30 dkg
-śmietana jak wyżej
-szalotka
-por (część biała)
-masło
-sałata
-orzechy laskowe

Jak to zrobić? Banał.
Tylko zanim do tego, to muszę coś wyjaśnić. Moja kuchnia jest kuchnią na oko, dlatego często nie będę podawał gramatury, postaram się dla Was i dla siebie również, bo często chcę wrócić do czegoś co już zrobiłem i z reguły wychodzi podobnie, ale jakoś tak inaczej. Niczego jednak nie obiecuje.

To do rzeczy.

Ciasto. Miarka mąki kukurydzianej + do tego 1/3tej samej miarki mąki pszennej. (np. 150 gram kukurydzianej i 50 gram pszennej). Koniecznie ciepła woda ok pół szklanki (może być podgrzana woda lekko gazowana), ok łyżki oleju rzepakowego. Przesiać mąkę z szczyptą soli dodać oleju i wody, wyrobić do jednolitej masy przy końcówce rzucać intensywnie kulą ciasta z pół metra wysokości o blat (lepiej się zwiąże). Najlepsze jest wtedy, gdy nie przylepia się do blatu. Odstawić, by odpoczęło. Już nie wyrabiać!
Podzielić na osiem części. Uformować ręką placek grubości 2-4 mm i wrzucić na mocno rozgrzaną bez tłuszczu patelnię. Po minucie-dwóch ciasto powinno się związać i odchodzić od dna patelni-przewracamy na drugą stronę i jak wyjdą charakterystyczne bąbelki oznaczać to będzie, że placek gotowy.

Tortilla z łososiem i awokado w sosie koperkowym.

Sos koperkowy.
w proporcji 1/1 mieszamy śmietanę z jogurtem naturalnym, dodajemy soli, pieprzu, startej skórki limonki i mieszamy. Siekamy koperek i łączymy. Gotowe. Odstawiamy do lodówki.


Na gotowy placek wykładamy łyżkę sosu i smarujemy. Dodajemy sałatę, łososia, awokado, posypujemy granatem i posiekanymi oliwkami  migdałami. Dodajemy resztę sosu i zawijamy w rulonik. Kroimy na pół. Gotowe.



Tortilla z wątróbką w sosie własnym z nutą śmietanki i glazurowaną szalotką
Na rozgrzane masło wrzucamy posiekaną szalotkę i białą część pora, solimy i pieprzymy, jak się zeszkli skraplamy kilkoma kroplami octu z wina musującego. Gdy odparuje posypujemy szczyptą cukru trzcinowego. Po skarmelizowaniu wrzucamy wątróbkę. Smażymy 2 minutki w zależności jaki stopień wysmażenia chcemy uzyskać jednocześnie dodajemy soli i pieprzu.
Zdejmujemy z ognia, po minucie dodajemy łyżkę śmietany - wstrząsamy patelnią.
Na placek wykładamy warzywa wg uznania; ja używam tylko sałaty. Posypujemy orzechami laskowymi zgniecionymi w moździerzu i zamykamy tortillę łamiąc ją na pół.
Gotowe





Pilot.

Pilot, zabrzmiało poważnie, ale nie będzie tak do końca.
W tym wypadku to raczej wprowadzenie w bloga, a nie chęć zbadania popularności i zapadającej decyzji czy mam go pisać czy też nie, bo pisać będę. Kurde, mam normalnie taka motywację, że aż mnie skręca.

Kiedyś, lata temu, pisałem; takie pierdoły o tym co myślę, czuję, jak ewolucja i rewolucja emocjonalna przebiega w mojej głowie. Blog był fajny, dużo znajomych, wielu czytelników, spotkania w realu  i coś na wzór uzależnienia. Cztery lata pisania, i trzy lata przerwy, bo ostatni post opublikowałem w 2011 roku, w czerwcu.

Teraz będzie inaczej. Motywem przewodnim będzie kuchnia; MOJA KUCHNIA.
No dobra moja i mojego niespełna 5-letniego syna, bo często razem przegotowujemy nasze "repas".

A właśnie! - bar + repas - już wyjaśniam.

Ktoś bardzo w Polsce znany i ceniony (chyba) z wieloma doświadczeniami kulinarnymi, bo wie nawet jak smakuje kupa (wszystko co tej osobie nie smakuje, smakuje jak kupa), powiedziała, że moje danie to takie barowe...brrr - zabolało.
Stąd pozwoliłem sobie na zlepek słów, a że po "polskiemu" to nie do końca fajnie brzmi, to zrobiłem po "francuskiemu".

Blog ma być dla mnie motywacją z podstawowym celem: udowodnić sobie, że nie barowo, a z duszą i niezależnie od otoczenia pysznie; i tak będzie!
Ma być prosto i elegancko, na minimalistycznym tle i bez ozdobników. Będzie to taki dziennik kulinarny z przepisami i z komentarzem. No co? Komentarz musi być, bo to on wyjaśni skąd inspiracja; muszę to zrobić przede wszystkim dla siebie, bo sam czasem nie rozumiem.
Dobra już kończę, bo przynudzam, a nie chcę Was zniechęcić na samym początku.

Zapraszam!