wtorek, 20 stycznia 2015

Bengalska ryba po polsku.

Zrobić dobrą kuchnię indyjską w warunkach polskich wcale nie jest tak łatwo. Ok, mamy dostęp do składników, ale nie do końca chyba czujemy te klimaty. Chyba, że ktoś siedział w Indiach kawałek czasu i przesiąkł tym smakiem i aromatem.
Mieszkałem kawałek na Wyspach i tam liznąłem zaledwie kuchni indyjskiej. W Polsce w żadnym miejscu mi nie smakowało.
Mam utrudnione dodatkowo zadanie, by zrobić coś smacznego, bo raz nie lubię na ostro, a dwa Żona Ma w ogóle za orientem nie przepada.
Zainspirowany jednak obejrzanym wczoraj programem kulinarnym postanowiłem działać. Robię to po swojemu, więc tak trochę z przekorą te "po polsku".

Czego tu "nie" trzeba?
-ryba; u mnie solidny kawał dorsza
-mleko kokosowe 400ml
-gorczyca w ziarnach biała
-2 chilli zielone
-kurkuma
-kolendra w liściach i w ziarnach
-kardamon
-czosnek
-kmin żymski
-cynamon
-imbir
-gałka muszkatołowa
-anyż
-rodzynki
-miód
-sól
-ryż jaśminowy, dziki i czerwony, ugotowany na pół twardo

Najważniejsza jest baza do ryby. Pasta w zasadzie. Nie jest łatwo ją przyrządzić i to kwestia cierpliwości raczej niż trudności w przygotowaniu.
Potrzebujemy dwie łyżki ziaren gorczycy i chilli zielone na początek. Ucieramy te dwa składniki w moździerzu do momentu uzyskania jednolitej papki, co jakiś czas podlewając kroplą wody.
Później dodajemy sypkie w/w składniki po szczypcie. Dalej ucieramy. Dodajemy świeżych liści kolendry i ostatecznie ucieramy na jednolitą masę.
U mnie wyszło piekielnie ostre, przy czym aromatyczne. Ostrość zbiłem troszkę miodem (pół łyżeczki).

Na rozgrzaną oliwę wrzucamy pastę, podsmażamy i dodajemy rybę. Smażymy z każdej strony po dwie minuty, zalewamy mlekiem kokosowym, dodajemy rodzynek.
Dusimy pod przykryciem 20 minut.

Smak mnie zaskoczył, chyba będzie częściej gościło to danie w moim domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz