piątek, 9 stycznia 2015

Mało obiektywana recenzja - Restauracja Dwóch Świętych Krynica Górska

Tak sobie pomyślałem, po opublikowanej ostatnio pierwszej recenzji w bloku Mało Obiektywnych Recenzji, że dla dobra wszystkich, którzy mają okazję w najbliższym czasie przebywać w Krynicy Górskiej, muszę opisać swoje doświadczenia związane z kuchnią Restauracji Dwóch Świętych w tymże mieście.

Chociaż gościliśmy z Szanowną Małżonką Mą w tym miejscu w sierpniu 2014 roku, to gdzieś tam z tyłu języka, na kilku kubkach smakowych, pozostał ślad, a w zasadzie inkrustował na stałe smak tamtejszych potraw. I to nie jest tak, że nie dbam o higienę mej jamy gębowej, bo staram się jak mogę. To pewnie oni coś dodali do swoich potraw, bo przecież w innym wypadku nie czułbym po dziś dzień tego smaku.

Ale od początku.
Restauracja mieści się w pensjonacie, bodaj przy głównym deptaku. Fasada budynku nie sprawia jak za muśnięciem magicznej różdżki, że chce się tam wejść. Tym razem, poszukując konkretnej miejscówki na dostarczenie sobie kilku kalorii, przyciągnięci przed budynek zostaliśmy przez duże menu wystawione przed nim samym. Czytamy. Dochodzimy do pierogów z ciasta z mąki pełnoziarnistej. Wchodzimy.

Wita nas dość duży hol. Do sali restauracyjnej trzeba wejść po schodach. Wystrój jak na moje oko secesyjny, z lekką nutą eklektyzmu. Pojechałem ;-D
Nie ma gdzie usiąść. Nikt do nas nie podchodzi, nie pyta, nie przekierowuje. Biorę, więc sprawy w swoje ręce, patrzę i widzę ogródek. Pusty, bo pogoda w kratkę i raz pada, raz nie pada. Podchodzę, a w zasadzie łapię w przelocie sympatyczną brunetkę i z uśmiechem na twarzy zawieram umowę jednostronną. Umowa stanowi: siadamy w ogródku, Pani nam przynosi menu, my zamawiamy coś do picia, a jak się zwolni stolik, Pani nas alarmuje i siadamy do środka. Kelnerka nie miała wyjścia i przystała na ten cyrograf.
Sama obsługa bardzo sympatyczna, ale jak to pociecha ma mówi z pędem ślimaka. Stolików nie ma wiele, a sam w/opisany proces trwał dobre 20 minut. Jednak przyszło i nasze pięć minut. Siadamy w centralnej części sali. Bąbel odnajduje się w świetnie przygotowanym kąciku dla dzieci. Zamawiamy.

Mam tak od dziecka, że lubię wszelkiej maści zupy, dlatego na początek poleciał barszcz z uszkami.
Oj warto było czekać te 40 minut licząc od wejścia. Wiele razy robiłem, ale nigdy i nigdzie nie smakował mi tak jak tutaj, a może tam? Idealnie doprawiony, klarowny, kolokwialnie - pyszny! Do tego uszka. Ciasto elastyczne, o idealnej konsystencji, niemal można było ten doskonale przyprawiony farsz zobaczyć.
I co to będzie jak zepsują moje ukochane papardele z grzybami?
Nie zepsuli.

Myślałem, że mistrzowie makaronu są tylko we Włoszech. Wierzcie mi, w południowo-wschodniej Polsce również jest co najmniej jeden.
Papardele w oryginale były w sosie śmietanowym ze szpinakiem. Poprosiłem o wersję bez szpinaku, bo ten toleruję tylko na surowo, bądź z ricottą. Makaron w punkt ugotowany, tekstura sosu idealnie oplatała jego powierzchnię, grzyby wzorowo przyprawione zachowały swoją strukturę.
Jeżeli tak jak ja jesteście smakoszami makaronu, nie rozczarujecie się.


Uznałem, że warto będzie również wspomnieć o sytuacji z rozgotowanymi pierogami jakie mogłaby dostać moja żona, a nie dostała. Po 25 minutach od złożenia głównego zamówienia i po zjedzeniu opisanego barszczu, podeszła do nas Pani Kelnerka od wspomnianego cyrografu i zapytała, czy nie będzie nam przeszkadzać, jeżeli moje danie opuści kuchnię jako pierwsze, ponieważ Szef Kuchni nie wyda pierogów, i musi je zrobić raz jeszcze, by tym razem nie były rozgotowane.
Nigdy nie spotkałem się z czymś podobnym i bardzo za to duży plus. Kolejny nota bene.
Nie zasmakowałem w pierogach, bo jak wspomniałem o tym, że mogłaby się Szanowna Ma podzielić, to już ich nie było.

Restauracja Dwóch Świętych w Krynicy Górskiej to pyszne miejsce i każdy kto na mapie swych kulinarnych doznań, chce mieć również eksplozję w ustach powinien tam dotrzeć.
Samo miejsce nieco przytłacza. Owszem, pasuje do starego charakteru miejscowości uzdrowiskowej, jednak turysta, który chce zjeść i wraca właśnie ze spływu po Popradzie, czuje, że powinien krawat założyć pomimo posiadanych sandałów na gołych stopach.
To uczucie jednak szybko mija, raz z powodu obsługi, która jest na wysokim, profesjonalnym poziomie, a dwa z racji czasu jaki się spędza na oczekiwaniu na posiłki. Nie uważam jednak czasu za wadę. Świadczy to tylko o jakości przygotowania, świeżości i szacunku dla klienta właśnie w tych wartościach się wyrażającego.
Chcesz zjeść szybko idź do McDonalda, nudzisz się zmień towarzystwo. Kropka.

 -----


post jest recenzją kulinarną restauracji z wykorzystaniem zdjęcia i strony z Facebooka, poza wiedzą właścicieli

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz